You are using an outdated browser. For a faster, safer browsing experience, upgrade for free today.

Szuflada z niepełnosprawnością

Czy tego chcemy, czy nie nasz mózg, wraz z nabywanym doświadczeniem, wiedzą, poznaniem tworzy schematy i heurystyki1. Można powiedzieć, że są to “umysłowe gotowce”, które mają nam za zadanie powiedzieć, z czym mamy do czynienia, zanim się nad tym szczegółowo zastanowimy. To bardzo pożyteczny mechanizm - gdybyśmy mieli analizować każdą napotkaną rzecz i zjawisko od podstaw, nie starczyłoby nam życia. Jednak czy zawsze szuflady tworzone przez mózg są adekwatne do rzeczywistości? Większość psychologów odpowie - to zależy. Jak w związku z tym wygląda nasza “szuflada” z hasłem “niepełnosprawność”? Jest tam ewidentnie spory bałagan.


WŁASNE DOŚWIADCZENIE

Właściwie dopiero zostanie opiekunem wytchnieniowym i asystentem osób z niepełnosprawnością uzmysłowiło mi, jak bardzo odrealnione były moje przekonania na temat osób wymagających wsparcia w codziennym funkcjonowaniu. Bardzo szybko sami podopieczni pokazali mi, że żaden schemat nie ma tu racji bytu. Złapałem się na tym, że mój mózg próbował przypisać konkretne wyjaśnienia i sposoby postępowania do poszczególnych schorzeń. Wyjaśnienia, które brałem z praktyczno-życiowego sufitu.

Przykładowo, miałem wyobrażenie o tym, co mogą, a czego nie mogą robić osoby z mózgowym porażeniem dziecięcym. Okazało się, że chyba nie ma osoby pracującej z tym schorzeniem, która umiałaby wskazać dwie osoby z MPD o tym samym stopniu sprawności. Zwyczajnie, każdy podopieczny okazał się inny i zupełnie nieprzystający do definicji choroby. Bo życie to nie ICD-102.

Przykłady mogę mnożyć i wymieniać dalej: autyzm, niepełnosprawność ruchowa po wypadku, depresja... Pytanie, gdzie w tym wszystkim miejsce na różnorodność tkwiącą w samym człowieku?

SZUFLANDIA I RAK

Czy się do tego przyznajemy, czy nie, wrzucamy osoby z niepełnosprawnością do jednego worka. Szufladkujemy. Nie twierdzę, że robimy to w pełni świadomie, z intencją mówiącą o chęci dyskryminacji. Daleko mi do tego. Mam nawet wrażenie, że często nasze pobudki są jak najlepsze. Nie zmienia to faktu, że przestajemy tu widzieć człowieka, a zaczynamy widzieć chorobę. Co gorsza, to właściwie nasze “wyobrażenie o chorobie”, bardzo często poparte nikłą wiedzą i zerowym doświadczeniem. Świetnym przykładem takiej sytuacji jest nowotwór. Pacjenci onkologiczni niejednokrotnie mówią psychologom, że z czasem potrafią sobie poradzić z różnymi trudnościami w funkcjonowaniu, z otwartą dyskryminacją w różnych sytuacjach społecznych, ale wciąż nie wiedzą, jak poradzić sobie wtedy, gdy ich najbliżsi przestają ich widzieć jako zwykłych ludzi. Kiedy widzą tylko człowieka chorego na nowotwór. Nie myślą o Janie, jak o Janie-kiedyś, tylko jak o chorym Janie. Z niepełnosprawnościami jest identycznie. Co najczęściej robimy, kiedy łapiemy się na takim myśleniu? Z życiowego doświadczenia można śmiało rzec, że wycofujemy się…rakiem.

GDZIE JEST CZŁOWIEK?

Może wydawać się, że to wszystko niuans i próba dzielenia włosa na czworo, ale ja nie zgodzę się z tym w żadnym razie. Dlaczego? Bo przeprowadziłem jako opiekun i asystent wiele rozmów, gdzie ich wydźwięk prawie zawsze był podobny. Osoby wymagające wsparcia w codziennym funkcjonowaniu potrafią sobie świetnie radzić z otwartym ableizmem3 - mają w tym niestety lata doświadczenia. Pomimo tego, dalej częstokroć nie umieją sobie poradzić z ludźmi, którzy są dla nich dobrzy, otwarci, ale ostatecznie tylko dlatego, że widzą w nich osobę z niepełnosprawnością, a nie zwykłego człowieka. To podwójnie trudne, bo trochę głupio ganić kogoś za życzliwość i chęć pomocy. Z drugiej strony, jak przełknąć fakt, że z pełnoprawnej osoby staliśmy się etykietą z napisem “niepełnosprawny”? Jak przełknąć, że ktoś “z klucza” przypisuje nam konkretne potrzeby i lęki? Odgórnie wypowiada się o tym, co jest dla nas lepsze, co gorsze, co możemy, a czego nie, tylko dlatego, że jego mózg, w nie w pełni uświadomiony sposób, zakwalifikował nas do grupy “osób z niepełnosprawnością”?

WIEM, ŻE NIC NIE WIEM

Myślę, że odpowiedź na wyżej postawione pytanie należy pozostawić otwarte. Wierzcie mi, że najzwyklejsza ludzka rozmowa, może przynieść odpowiedź. Gorąco do niej zachęcam. Nie oceniajmy i nie działajmy “z klucza”, tylko pomyślmy o każdej osobie w wyjątkowy sposób. Wtedy ryzyko krzywdzącej pomyłki drastycznie spada. Jak jest naprawdę? Jako osoba sprawna mogę tylko powiedzieć, że nie wiem. Natomiast chęć dowiedzenia się jest w przypadku kontaktu z osobami z niepełnosprawnością bezcenna. Oni sami najlepiej opowiedzą, jak jest.

1 Heurystyka – jest to reguła myślenia, dzięki której możliwe jest podjęcie sądu na podstawie uproszczonej analizy, uwzględniającej jedynie część ze wszystkich dostępnych danych. Heurystyka to „droga na skróty” w przetwarzaniu informacji, która oferuje prostą i zazwyczaj skuteczną, choć czasem zawodną metodę formułowania sądów. Jednym z czynników skłaniających do korzystania z heurystycznego przetwarzania informacji jest pozytywny nastrój, ponieważ działa uspokajająco i demobilizująco. Heurystyka jest także dominującym sposobem przetwarzania informacji w sytuacji, gdy nasze zdanie jest inne niż większości danej grupy, w przeciwieństwie do sytuacji niezgody z mniejszością w grupie. Wynika to m.in. z silniejszego stresu wywołanego pierwszą sytuacją, co może wpływać na obniżenie sprawności procesów umysłowych. („Człowiek wśród ludzi. Zarys psychologii społecznej” B. Wojciszke str. 81, 94, 240, 385-386)

2 Międzynarodowa Statystyczna Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych

3 Ableizm - dyskryminacja, niechęć, wrogość wobec osób z niepełnosprawnością

Arkadiusz Starzykowski - Opiekun wytchnieniowy w Fundacji KTOŚ. Pracuje również w Ośrodku Leczenia, Terapii i Rehabilitacji Uzależnień w Łodzi. Kończy psychologię na Uniwersytecie Łódzkim i planuje rozwijać się na gruncie terapeutycznym. Twórca i aktor teatru offowego. Prowadzi warsztaty twórcze: z improwizacji i arteterapii.